Nie chcę rozpisywać się po kilku godzinach używania, bo będzie to po prostu mało miarodajna recenzja , no ale coś tam już mogę skrobnąć
.
No więc hula jak na razie na podwójnej grzałce 0,25 ohm. W komplecie dostałem też podwójnie skręconą 0,15 na niklu i również podwójną, stalową 0,5. Do tego w opakowaniu jest zapasowe szkiełko baniaka i zestaw zapasowych uszczelek.
Sam Crown wykonany jest pierwsza klasa - zero oleju, opiłków czy jakichkolwiek innych zanieczyszczeń lub zapaszków po rozkręceniu i obwąchaniu. Na wszelki wypadek opłukałem go gorącą wodą, wysuszyłem i zalałem własnej roboty liquidem 70 VG / 0,6 mg. Za dużo czasu na kombinowanie nie miałem, zdążyłem jedynie potestować tą grzałkę na różnych napięciach czy jak kto woli - mocach
.
Swój "sweet spot" znalazłem na 60W ( 3,7 V ) , poniżej 50W czuć spłaszczenie smaku, powyżej 70W chmura jest dla mnie po prostu za ciepła, a przy 90W drip-tip zaczyna parzyć usta.
Teraz coś o samym oddawaniu smaku: pod tym względem Crown ( na grzałce 0,25 ohm ) ma charakterystykę podobną do Subtanka. Oczywiście to bardzo subiektywna sprawa, ale jednak każdy z tanków, który posiadam, ma coś co pozwala mi go odróżnić z zamkniętymi oczami od innych. Dla przykładu Subtank wg. mnie podbija słodycz w liquidach karmelkowych, budyniowych, śmietankowych czy innych "słodziaczkach", a Billow V2, Atlantis czy Triton lepiej wyciągają akcenty owocowe czy tytoniowe. Ponieważ liquid którym zalałem Crowna to właśnie "słodziaczek" - od razu daje się wyczuć że w porównaniu do Tritona , którego używałem dzisiaj równolegle - smak jest po prostu słodszy i kojarzy mi się właśnie z Subtankiem. Przy czym w odróżnieniu od parownika Kangera - Crownem można wapować gęsty płyn raz za razem, bez obawy że kolejny buch skończy się sztachnięciem przypaloną bawełną
.
Teraz o opcji zalewania od góry. W temacie o Tritonie napisałem że zdarza mi się w roztargnieniu zapomnieć obrócić pierścień w pozycję "do palenia" po zalaniu i zabawa kończy się bobrem. Tutaj tego problemu nie ma, bo żeby napełnić tank od góry, tą górę się po prostu odkręca w całości. Dodatkowo otwory do wlewania płynu są tak duże że na upartego można by go wlewać wręcz z butelki od piwa
.
Przy napełnianiu trzeba pamiętać o przytrzymaniu szkiełka, tak żeby nie wykręcić go przypadkiem od dolnej części, no ale to naturalne. Co jeszcze... aha - żadnych wycieków do tej pory nie stwierdzono, bulgotania też nie. Żadnych spit-backów, strzelania ani plucia, chmura jest wielka, ale płynu ubywa w zastraszającym tempie. Airflow jest bardzo duży i regulowany trochę podobnie jak w Atlantisie ( w ogóle Crown wygląda z zewnątrz jak Atlantis na dopalaczach
) , czyli pierścień blokuje się "klikając" podczas obracania.
Ustnik to standardowy, wymienny "510" ale sama końcówka jest rozmiarów Atlantisa 2, czyli ponadprzeciętnie duża. Czytałem gdzieś że ten ustnik się rusza no i faktycznie - jak go złapać palcami i użyć nieco siły, to faktycznie troszkę się rusza, przy czym mimo to jest na tyle dobrze osadzony ( 2 o-ringi ), że nie ma opcji żeby np. wypadał w kieszeni.
To w sumie na tyle po kilku godzinach użytkowania. Na razie jestem bardzo zadowolony. Jakby ktoś miał jakieś pytania czy chciał fotek to śmiało.
Miałem się nie rozpisywać.....