Równo 30 dni temu zapaliłem ostatniego (mam takie przekonanie) analoga. Zdarza mi się jeszcze spojrzeć pożądliwie na liście tytoniu, ale to sporadyczne przypadki. Nie myślałem, że odstawienie analogów będzie w moim przypadku możliwe. Tym bardziej nie myślałem, że w sumie będzie takie....łatwe
I to wszystko dzięki komuś, kto wpadł na pomysł, żeby baterię podłączyć do drutu owiniętego na kawałku szmatki.
Plusy:
- kaszel jest (prawie) wspomnieniem. Zaryzykowałem i przebiegłem 200 m. Jeszcze miesiąc temu po takim wyczynie, zwłaszcza w chłodny dzień, wyplułbym płuca. Po 30 dniach chmurzenia kaszlnąłem raz. Jeden raz.
- zęby dokonują samowybielenia
- kasy ubywa mniej (ok, bronię się jeszcze przed zbieractwem sprzętowym)
- samochód nie śmierdzi, kuchnia w biurze nie śmierdzi (wyznaczona do palenia), ja (chyba) mniej śmierdzę.
- chyba zaczynam czuć jakieś zapachy
- jestem na świetnym forum, poznaję świetnych ludzi
Minusy:
- liczyłem, że odetkają mi się wiecznie przytkane zatoki/przewód nosowy. Jeszcze się nie odetkały w sposób wyraźny
- mam nowe hobby - przy kompletnym braku czasu i wolnych środków finansowych to nie najlepszy pomysł
- każdy, kto zwróci uwagę na moją e-fajkę (zaczynam o niej mówić "pivik"), naraża się na 30 minutowy wykład o wyższości chmurzenia, o WHO, Big Pharma i Big Tobacco itd. Za chwilę będę społecznie wykluczony
Dzięki wszystkim za wsparcie - na Sądzie Ostatecznym dostaniecie extra punkty reputacji za mój beznadziejny przypadek cudem nawrócony na chmurzenie